BYSTRZYCA KŁODZKA. Od kilku tygodni Beata Czarnecka – nauczycielka w jednej z miejscowych szkół – traci swój cenny czas i zdrowie na to, aby udowodnić różnym instytucjom, że nie jest przestępcą. Broni też swojej nieskazitelnej reputacji, którą jakaś jej nieznana osoba stara się zepsuć. W tej walce, niestety, bystrzyczanka na tę chwilę pozostaje osamotniona, bo w takiej sytuacji również ją postawiło nasze niedoskonałe prawo. 
W swoim dotychczasowym życiu nigdy nie zaciągała pożyczek pieniężnych w bankach, a tym bardziej w parabankach. A mimo to przyszło jej właśnie teraz zmierzyć się z ich bezwzględnością – żądają od niej zwrotu pieniędzy, których nigdy od nich nie wzięła, wraz z odsetkami.
Zgubny PESEL W maju tego roku od swojego pracodawcy bystrzyczanka Beata Czarnecka uzyskała informację, iż musi on jej potrącić część wynagrodzenia w związku z nakazem komorniczym, który właśnie otrzymał. Dokument był wystawiony na jej imię i nazwisko, figurował na nim numer do niej przypisany z powszechnego elektronicznego systemu ewidencji ludności. I tylko to się zgadzało.
– Ale zupełnie inny, bo warszawski, był adres zamieszkania, który dla mnie okazywał się zupełnie obcy – mówi p. Beata. –
Sytuacja mocno mnie zaskoczyła i zestresowała. Tym bardziej, że wcześniej nie otrzymałam jakichkolwiek wezwań do zapłaty, ponagleń czy upomnień, ewentualnie pism sądowych. Natychmiast zaczęłam działać na rzecz jej wyjaśnienia.
Jako rzekoma dłużniczka kobieta wybrała numer telefonu podanego wierzyciela. Okazał się nim jeden z parabanków w Białymstoku. To w nim w lutym 2013 r. pani Beata trzykrotnie miała zaciągnąć pożyczkę nie spłacając trzeciego udzielonego kredytu.
– Dowiedziałam się, że ów parabank udzielił pożyczki jakiejś osobie o identycznej tożsamości, wcześniej nie zadając sobie trudu zweryfikowania prawdziwości wszystkich możliwych danych pożyczkobiorczyni. Ta osoba w jakiś sposób weszła w posiadanie mojego PESEL-u, którym się posłużyła składając wniosek o udzielenie kredytu. I to wystarczyło – przekazuje rozmówczyni.
Przestępczy internet Transakcje z parabankami przebiegają wręcz ekspresowo dzięki internetowi. To poprzez niego wypełnia się formularz wnioskowy, podając dane również te niezgodne z prawdą. Na okoliczność pożyczkobrania można sobie założyć fałszywe konto i sprawić chwilowy telefon, na którego numer pożyczkodawca wysyła kod w zamian otrzymując numer tegoż konta. Z niego przelewa symboliczną kwotę na rzecz przyszłego wierzyciela, tym samym uwiarygodniając się przed nim – ma on potwierdzenie imienia i nazwiska oraz adresu wnioskodawcy. I to mu wystarcza (?). Nawet w 15 minut jest w stanie przekazać żądaną kwotę bez spisania jakiejś umowy, sprawdzenia dowodu tożsamości...
– Indagowany przeze mnie o to komornik stwierdził: Proszę pani, teraz nie ma obowiązku meldunkowego, wystarczy tylko PESEL – zauważa p. Beata, która właśnie przez to chodzenie instytucji i firm finansowych na skróty wplątana została w niebezpieczną, zarazem kłopotliwą machinę.
– Jestem w szoku z tego powodu, iż nasze państwo dopuszcza do czegoś takiego, że kosztem każdego można sobie zaciągnąć pożyczkę. Kiedyś to było nie do pomyślenia. Ów numer PESEL B. Czarneckiej z Bystrzycy Kłodzkiej musiał trafić w niepowołane ręce, „wychodząc” z jakiegoś podmiotu. Operuje się nim przecież coraz częściej, np. podczas rejestracji u lekarza, meldowania w ośrodku wczasowym, zawierania różnych umów. Bywa, że „uchodzi” razem ze skradzionym dowodem osobistym, ale ten dokument akurat pokrzywdzonej nie zginął...
W majestacie prawa Po komorniku z Grodziska Mazowieckiego 23 czerwca br. pojawił się komornik z Rybnika – też umocowany postanowieniem e-sądu w Lublinie o zajęciu poborów bystrzyczanki na rzecz wierzyciela z Warszawy. W tym parabanku „życzliwa” jej osoba ostatnią, niespłaconą pożyczkę pobrała w grudniu 2013 r., od którego to miesiąca zaczęły rosnąć odsetki.
– Mam ogromny żal do tego e-sądu. Dlaczego tam nikt głębiej się nie pochyli nad każdym pismem, tylko wyrokuje niemal jak z automatu? Nie sprawdza się, czy przedstawione dokumenty są prawdziwe, czy sfałszowane – irytuje się p. Beata.
– Komornik mi też tłumaczył, że on nie ma obowiązku sprawdzania danych. To jest jakaś makabra! Przecież moja dyrekcja wskazała mu, że nie zgadza się adres zameldowania – w Bystrzycy Kłodzkiej mieszkam od urodzenia, w tej szkole pracuję wiele lat, więc nie mogę równocześnie mieszkać i pracować w Warszawie, jak jest podane w piśmie. Na szczęście pierwszy z komorników dał się przekonać do wstrzymania egzekucji „należności”. Kobietę kosztowało to sporo pracy i nerwów, co przypłaciła chorobą. Była zmuszona dotrzeć do wierzyciela, przekonać go, że ona to nie tamta osoba, że sprawa jest zgłoszona policji i prokuraturze. W efekcie udało się jej uratować swoją całą wypłatę. Ale teraz przeżywa kolejny stres, przez co nie może się skupić ani zasnąć: ma tydzień na to, aby „udobruchać” drugiego wierzyciela i przez niego uruchomionego komornika...
Siła złego na jednego Do 24 czerwca br. B. Czarnecka miała do „oddania” tym dwóm wierzycielom łącznie około 5 tys. zł, wliczając w to wszelkie obłożenia kwot zasadniczych. W następnym dniu uzyskała informację z e-sądu, że są kolejne trzy pozwy przeciwko niej skierowane przez tych pożyczkodawców, którzy też wypłacili kredyty na jej imię i nazwisko i ich nie odzyskali. W jednym przypadku już została uruchomiona firma windykacyjna.
– Mam siedem dni na wniesienie sprzeciwu lub zażalenia do e-sądu. Tymczasem nie wiem, przeciwko komu i w jakiej konkretnie kwestii, gdyż nikt nie udziela mi żadnej informacji. Do dziś od miesiąca czekam na kod z sądu, który umożliwiłby mi wejście przez internet do tych „moich” dokumentów i zapoznanie się z nimi. Po prostu jestem bezsilna – przyznaje.
Prawnicy, z którymi się konsultowała, powiedzieli jej, że każda z tych spraw traktowana jest oddzielnie, więc żyje swoim trybem. Na tym etapie postępowania policyjnego czy prokuratorskiego nie wiąże się ich jeszcze w całość, bo mogą być kolejne. I tego boi się najbardziej, chociaż już oswaja się z myślą, że tak rzeczywiście będzie. Z niepokojem wchodzi do szkolnego sekretariatu, spodziewając się kolejnej fatalnej dla siebie informacji o następnym zajęciu komorniczym.
Okazuje się, że na tym etapie pracy organów ścigania nie da się zatrzymać egzekucyjnej machiny. I to mimo ich wiedzy o tym, że ktoś świadomie działa na szkodę Beaty Czarneckiej. Trzeba czekać, aż policja ujawni sprawcę i udowodni, że to nie bystrzyczanka wyłudzała te pożyczki.
– Dlaczego państwo nie chroni ludzi uczciwych? To parabanki powinny ponieść konsekwencje swojego nieroztropnego postępowania. Gdzie mam zwrócić się o pomoc? – pyta nie bez racji kobieta.
Opieszały ustawodawca Prokurator rejonowy w Bystrzycy Kłodzkiej Jan Sałacki przyznaje, że i przy tej sytuacji potrzeby w zakresie precyzyjnego prawa wciąż wyprzedzają codzienność. Przy obecnym zbiorze przepisów akcent postawiony jest na zajmowanie się skutkami, nie zaś na zapobieganie przyczynom. Bo gdyby udzielający pożyczek mieli obowiązek bardziej dokładnego „prześwietlania” osób o nie zabiegających, nie dochodziłoby tak łatwo do takich przestępstw, jak opisane, ze szkodą dla osób niemających zupełnie z nimi związku.
– Prowadząc postępowanie przygotowawcze organa ścigania teraz muszą ustalić potencjalnego sprawcę i jeśli zostanie mu udowodniona wina, to osoba pokrzywdzona może w procesach cywilnych dochodzić swoich racji – mówi prokurator.
– Na tym etapie sprawy, w świetle obowiązujących przepisów, ta pani może jedynie wnosić do sądu skargę na działania komornika... Ponieważ większość policyjnych czynności przygotowawczych toczy się gdzieś w Polsce, zapowiada się długi proces wyjaśnienia całej tej sprawy. Tym bardziej, że pojawiają się kolejne przypadki dokonanych wyłudzeń pożyczek, których ofiarą jest mieszkanka Bystrzycy Kłodzkiej.
Z tego, co udało się ustalić, podobnych spraw, w które wplątano inne osoby o tym samym imieniu i nazwisku, w skali kraju jest więcej. To tylko potwierdza, że ustawodawca jak najszybciej powinien zmodyfikować prawo tak, aby ukrócić rozkręcający się proceder. Inaczej każdy z nas, kogo PESEL wraz z imieniem i nazwiskiem ktoś wykorzysta u kredytodawcy, może przeżyć pożyczkowy horror.