(Inf. wł.). Niesprzyjająca pogoda pokrzyżowała trochę plany, ale udało się. Tak oto, przed sceną tutejszej muszli koncertowej w parku Zdrojowym, i nie tylko, w pierwszy sierpniowy weekend, pojawili się performerzy, którzy w ramach Polanickiego Festiwalu Wolnej Sztuki dali wyraz artystycznej wolności.

Dwudniowe wydarzenie przyciągnęło trochę widzów, którzy mogli podziwiać artystów przybyłych do uzdrowiskowego miasteczka z trzech kontynentów. Wśród nich znaleźli się Gato Blanco, Gato Negro – duet z Argentyny, który w swoim show zatytułowanym „Atempo” połączył komedię z akrobatyką oraz łucznictwem. Ciekawym przedstawieniem, będącym mieszanką sztuki cyrkowej i teatralnej, popisał się pochodzący ze Słowenii Andrej Tomse. „Get the hat”, bo taki był jej tytuł, mocno angażowała publiczność i w efekcie tytułowy kapelusz, wiszący na latarni, wydający się nie do ściągnięcia, zostaje wspólnymi siłami dosięgnięty i odzyskany.
Wywodzący się z dalekiej Australii Richard Filby przed publicznością z kolei zaprezentował pokaz żonglerki. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie, to iż robił to na specjalnej czterowarstwowej platformie równocześnie balansując na równoważni.
Zdecydowanie z innym występem do widzów wyszedł przybyły z Bułgarii DEANisHOME. Zaprezentował on istne rock'n'rollowe show, udowadniając, że do zagrania koncertu wystarczy jedna osoba, instrument i... sprzęt w postaci loopera, który umożliwia zapętlenie raz zagranego już dźwięku.
Był to pierwszy tego typu festiwal w Polanicy-Zdroju. Sądząc po reakcjach publiczności na występy performerów - udany. Można więc rzec, iż sztuka - pomimo niesprzyjającej aury - wybroniła się sama.
(mib)
FOTOMIGAWKI Z WYDARZENIA