KŁODZKO (inf. wł.). Grudniowe mrozy i w mieście pod twierdzą przełożyły się na awarie sieci wodociągowej. Odnotowano też poważne zakłócenia w dostawach ciepła z lokalnej kotłowni. A że przed nami kolejna fala dużego spadku temperatur, więc uzasadnioną wydaje się obawa sporej grupy kłodzczan o to, czy sytuacja może się powtórzyć.
- Powiedzmy sobie jasno i uczciwie, że tak naprawdę, jeśli chodzi o ciepło systemowe dostarczane przez prywatną firmę "Calor", kłopoty wynikały ze złej jakości paliwa. Powodowało ono zaszlakowanie głównego pieca, który trzeba było częściej czyścić z nagaru - mówi burmistrz Kłodzka Michał Piszko. - Wcale niełatwo jest przeprowadzić takie prace, bo wymagają one uprzedniego wystudzenia pieca. To cały proces m.in. związany z zapewnieniem maksymalnego bezpieczeństwa osobom tych czynności dokonujących. Okazuje się, że wyczyszczenie pieca w ciepłowni, to nawet trzy doby działań.
Taka konieczność nastąpiła przed Świętami Bożego Narodzenia, kiedy urządzenie wyłączono i poddano czyszczeniu. Przez ten czas spółka "Calor" posiłkowała się piecem gazowym w drugiej kotłowni, który ma jednak mniejszą wydajność. Zapewniono dostawy ciepłej wody i mniejszą temperaturę w grzejnikach.
- Jakby tego było mało, pojawiła się awaria w rurociągu miejskim - doszło do jego rozszczelnienia - i Wodociągi Kłodzkie szybko musiały uporać się z wyzwaniem. Mieliśmy też czasowo problem z doprowadzeniem energii do pomp w ciepłowni. Słowem, skumulowało się kilka przypadków naraz, co utrudniło życie wielu mieszkańcom - zauważa burmistrz. - Musimy mieć świadomość, że takie sytuacje będą się zdarzały, bo awarii nikt nie przewidzi. Dlatego proszę o wyrozumiałość w takich sytuacjach, bo nikt nie ignoruje problemu...
Potwierdzeniem słów włodarza miasta jest m.in. niedawne spotkanie z kierownictwem spółki "Calor" i zarządem Spółdzielni Mieszkaniowej w Kłodzku. W jego trakcie rozmawiano o współpracy nie tylko w zakresie bieżącego dostarczania ciepła, ale i przy inwestycjach pozwalających zmodyfikować sieć przesyłową.
(bwb)
