Po szczęśliwym dla miasta wyroku

KŁODZKO (inf. wł.). Podczas dzisiejszej konferencj prasowej zwołanej przez burmistrza Michała Piszkę, odniósł się on do wyroku Sądu Apelacyjnego z 19 bm. Zgodnie z nim Kłodzko nie musi zapłacić odszkodowania firmie Hert za zamknięcie przez nią młyna na Wyspie Piasek w związku z prowadzoną przed laty inwestycją przez gminę. Włodarz przypomniał też faktografię sytuacji, która w konsekwencji stała się przedmiotem oceny przez Temidę.


W roku 2010 gmina miejska Kłodzko prowadziła inwestycję, m.in. drogową w rejonie ulic: Matejki i Zofii Stryjeńskiej. Z tego powodu właściciel młyna zbożowego miał utrudniony transport surowców i produktów.

- Przez dwa lata z ówczesnym burmistrzem Bogusławem Szpytmą prowadził rozmowy przedprocesowe dotyczące porozumienia się na tą okoliczność. Niestety, nie doszło do tego porozumienia i w kwietniu 2014 r., po wezwaniacvh przedsądowych przez przedsiębiorcę, gmina miejska Kłodzko została pozwana przez przedsiębiorcę przed Sądem Okręgowym w Świdnicy - mówił M. Piszko.

W tamtym czasie kwota sporu opiewała na ponad 13,7 mln zł. I na taką nastał, jako nowo wybrany burmistrz, obecny włodarz miasta. Gmina miała wtedy podpisaną umowę z jedną z kancelarii adwokackich, której przyszło ją reprezentować podczas długotrwałych procesów. Pierwszy rozpoczął się w r. 2014, w I instancji, jeszcze za poprzedniego gospodarza Kłodzka. W październiku sąd zdecydował, że strony mogą złożyć wnioski dowodowe pod rygorem ich pominięcia. Nie uczynił tego reprezentant miasta.

- I w tym momencie, tj. od 24 października 2014 r. prowadzono postępowanie dowodowe na okoliczność ustalenia wysokości tylko i wyłącznie szkody - podkreślił M. Piszko. - W kwietniu 2019 r. dochodzi do sytuacji, że sąd w Świdnicy zasądza na rzecz firmy Hert odszkodowanie w wysokości ponad 11,6 mln zł.

W międzyczasie, bo w r. 2017 gmina sięgnęła po inną kancelarię adwokacką - Marcina Trzeciaka wraz z radcą prawnym Iwoną Chmielewską-Frąk, która włączyła się do tego procesu. Przygotowała ona nowe dowody, wskazała dodatkowe okoliczności. Tak zwanej prekluzji dowodowej nie wykorzystał podmiot prawny dotychczas występujący w imieniu gminy.

Po ogłoszeniu wyroku przez Sąd Okręgowy w Świdnicy tak powód jak i pozwany wnieśli apelację do sądu wyższej instancji, gdzie odbyły się trzy posiedzenia. Gmina miejska Kłodzko wniosła kolejne argumenty i zawnioskowała o przesłuchanie dwóch nowych świadków.

- Na szczęście dla gminy i wszystkich mieszkańców Kłodzka 19 lutego br. zapadł wyrok oddalający wszystkie roszczenia firmy Hert - łącznie chodziło o około 26 mln zł - zaakcentował burmistrz Michał Piszko. Równocześnie odniósł się do pytań zadanych jemu publicznie przez byłego włodarza miasta Bogusława Szpytmę. Ten indagował, dlaczego aktualny burmistrz dążył do zawarcia ugody z właścicielem młyna, która mogłaby kosztować wiele milionów złotych.

Michał Piszo potwierdził, że takie rozmowy rzeczywiście miały miejsce i zakończono je zredagowaniem listu intencyjnego, którego treść przedstawiono radzie miejskiej. Nie został on jednak podpisany, bo - jak stwierdza burmistrz - zauważył możliwość obronienia się przed ewentualnym odszkodowaniem na rzecz firmy Hert. Podczas dzisiejszej konferencji przypomniano ujęcia z konferencji sprzed kilku lat dotyczącej negocjacji z właścicielem młyna, prowadzonych przez ówczesnego gospodarza miasta; chodziło o zamianę nieruchomości.  
 

- Moje postępowanie zostało usankcjonowane przez Prokuraturę Rejonową w Kłodzku, ponieważ mój poprzednik zawiadomił ją o możliwości popełnienia przeze mnie przestępstwa - wskazał M. Piszko, przypominając, że śledztwo umorzono.

Widmo wypłaty horrendalnego odszkodowania wisiało nad miastem przez sześć lat. Gdyby do niej doszło, przez wiele lat Kłodzko miałoby ograniczone możliwości realizowania polityki inwestycyjnej, występowania np. o środki unijne. Zresztą z tego powodu przez ten okres wyhamowywano niektóre wydatki.

Wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu jest prawomocny. Czy firma Hert wystąpi o kasację tego wyroku do Sądu Najwyższego, trudno powiedzieć, gdyż zapadł on przed minionym weekendem.
(bwb)