Wypalanie liści szczytem głupoty

SUBREGION KŁODZKO-ZĄBKOWICKI. Minione ciepłe i słoneczne dni sprzyjały pracom porządkowym w przydomowych ogródkach i na działkach. Wielu ich właścicieli chwyciło za grabie i miotły, zgarniając liście i suche gałęzie, po czym podkładało pod nie… ogień. Kłęby dymu i smród spalenizny roznosiły się daleko, wciskając do mieszkań i utrudniając przejazd pobliskimi ulicami.

Takie sytuacje m.in. były zauważalne w rejonie ulic: Dusznickiej i Noworudzkiej w Kłodzku, bystrzyckiego lotniska czy noworudzkich działek opodal osiedla Piastowskiego. Tym samym osoby dopuszczające się takich czynów mogą popaść w konflikt z prawem. Przypomina o tym m.in. bystrzycki radny miejski Sławomir Wełna, podkreślając: „Palenie liści i gałęzi jest zabronione. Ani na terenie ogródków działkowych, ani w ogródkach prywatnych domów nie można palić odpadów zielonych. Co więcej – osobom, które w ten sposób pozbywają się traw i liści grożą mandaty. Ich wysokość to od 20 zł do 500 zł, w zależności od skali zjawiska i uciążliwości dla otoczenia. A to nie jest tylko widzimisię władzy, tylko względy zdrowotne, ponieważ nikt nie chce wdychać dymu, pyłu, który z powodzeniem te rośliny wchłaniały przez lata”.
 

W Kłodzku odpady zielone do końca listopada – zgodnie z harmonogramem podanym przez władze miejskie – można gromadzić we wskazanych miejscach, skąd odbiorą je służby komunalne. Podobnie jest w Bystrzycy Kłodzkiej, Nowej Rudzie, Kudowie-Zdroju, Bardzie i innych miejscowościach. Zamiast więc wypalać biomasę i zatruwać otoczenie, warto ją zagospodarować w kompostownikach albo zapakować do worków i odstawić do odbioru.

A swoją drogą policja i straż miejska powinny uaktywnić swoje patrole i częściej sięgać po mandaty. Skoro do wielu osób nie przemawia rozsądek, trzeba uderzyć po kieszeni – w interesie na wszystkich. 
 
(mb)

Foto Zielony Ogródek