Były burmistrz sięga po prawo

KŁODZKO. Siedem pism przedsądowych skierowanych zostało dzisiaj do tyluż osób, które dopuściły się naruszenia dóbr osobistych byłego burmistrza Bogusława Szpytmy. Uczyniły to na jednym z portali. Ekswłodarz tym razem konsekwentnie zamierza bronić dobrego imienia swojej rodziny. 

Czwartego lutego br. odbyło się ostatnie posiedzenie sądu w sprawie oskarżenia p. Janusza Skrobota o mówienie nieprawdy na temat pp. Ireny i Bogusława Szpytmów. Jej zarzucił nieobyczajne prowadzenie się, jemu - łapówkarstwo. Małżonkowie zgodzili się na tryb mediacji z oskarżonym. Trwał kilka miesięcy i doprowadził do porozumienia. J. Skrobot przyznał, że to, o czym mówił podczas konferencji prasowej w czerwcu 2016 r. było kłamstwem, zapłacił też 15 tys. zł odszkodowania oraz poniósł część kosztów adwokackich. Pp. Szpytmowie sądzili, że będzie to przestrogą dla innych osób, tymczasem...
 
- Od jakiegoś czasu jestem atakowany i pomawiany; wiele kłamstw na mój temat się pojawiało i pojawia. Mój błąd polegał na tym, że nie szedłem po sprawiedliwość do sądu... Byłem przekonany, że to przywołane postanowienie sądu ostudzi głowy i podłe języki. Niestety, tak się nie stało - mówi Bogusław Szpytma. - Wręcz przeciwnie - w zeszły piątek lub sobotę jeden z portali zamieścił sondę. Można tam było głosować na Szpytmę lub Piszkę (jako potencjalnego nowego włodarza Kłodzka)... Pojawiły się też, niestety, kłamstwa - nie tylko zjadliwe, ale bardzo szkodzące mojej rodzinie...


Potencjalny kandydat na burmistrza w niektórych komentarzach jest tam potraktowany bardzo wulgarnie, używane są wobec niego epitety. - Te może bym przeżył, ale nie mogę zgodzić się na to, żeby permanentnie nazywano mnie złodziejem, łapówkarzem, przekrętaczem, osobą, która zdefraudowała pieniądze. Nie może tak być, że w przestrzeni publicznej bezkarnie takie rzeczy są produkowane - akcentuje B. Szpytma. - "Największy złodziej", "Miejsce Bogusława Sz. jest w więzieniu na Bohaterów Getta lub na Kleczkowskiej", "Nakradł drzewa na tysiące złotych", itp. stwierdzenia mną wstrząsnęły...

Okazuje się, że jedną z osób, która celuje w tych inwektywach - jak zaznacza były włodarz - jest pracownica burmistrza Piszki. W związku z tym 20 bm. złożył wezwanie przedsądowe. Podobnie uczynił w stosunku do sześciu innych osób. W każdym żąda przeprosin i zapłatę odszkodowania. - Jeżeli to nie zostanie spełnione, spotkamy się w sądzie z oskarżenia karnego - podkreśla B. Szpytma, który wystąpił do Ministerstwa Sprawiedliwości z wnioskiem o wydanie potwierdzenia, że nie był karany sądownie. Ewentualne odszkodowania przyznane przez Temidę chce przeznaczyć na działalność Nysy Kłodzko.  

- To nie jest jeszcze kampania, a już dzieją się rzeczy karygodne... Liczę na ostudzenie głów. Mam nadzieję, że publiczna debata skieruje się na drogę wypowiedzi merytorycznych... - zauważa rozmówca.

Żona b. włodarza, Irena, wystosowała apel, w którym pisze:

"Kolejny pracownik burmistrza Piszki pomawia mojego męża Bogusława Szpytmę. W zeszłym tygodniu mój mąż zapowiedział, że nigdy więcej nie pozwoli na to, żeby nasza rodzina cierpiała z tego powodu, że pełnił on funkcję burmistrza miasta Kłodzka w latach 2006-2014. Dzisiaj mogę powiedzieć, że przez bezpodstawne pomówienia, bezczelne insynuacje i kłamstwa cierpiała cała nasza rodzina - mama męża, ja i czwórka naszych dzieci. Mój mąż zapowiedział, że czas bezkarnego pomawiania skończył się.

Z przykrością informuję państwa, że kolejny raz osoba zatrudniona przez burmistrza Piszkę publicznie dopuściła się bezpodstawnych insynuacji wobec osoby mojego męża. Wymieniam tutaj postać Michała Piszki, ponieważ do pomówienia doszło pod sondą dotyczącą szans wyborczych Bogusława Szpytmy i Michała Piszki. Rozumiem, że każdy ma prawo do swoich wyborów i szanuję to, natomiast przerażające jest to, że osoba zatrudniona w urzędzie dopuszcza się pomówień w stosunku do mojego męża na forum publicznym. Mój mąż, tak jak zapowiedział, skierował pismo przedprocesowe do osób, które dopuściły się pomówień i będzie dochodził swoich praw na drodze sądowej.

Po konferencji prasowej, na której Janusz Skrobot skłamał na temat mój i mojego męża burmistrz Piszko zapowiedział, że - cytuję - "Zachowanie pracownika Zakładu Administracji Mieszkaniami Gminnymi gminy miejskiej Kłodzko spółka z o.o. podczas konferencji odbywającej się na krytej pływalni było niestosowne i dalece wykraczające poza standardy stosowane w spółkach jak i Urzędzie Miasta w Kłodzku. Nie zgadzam się na taką niewybredną formę porozumiewania się, użyte przez osobę prowadzącą konferencję sformułowania w żadnym wypadku nie powinny paść. Konsekwencje zostaną wyciągnięte". Tak deklarował burmistrz Piszko w roku 2016, w czerwcu. Nie wiem, o jakich konsekwencjach mówił pan Piszko, ponieważ z tego, co wiem, do dnia dzisiejszego pan Skrobot jest pracownikiem urzędu miasta, pomimo tego, że jego zachowanie wykroczyło poza standardy Urzędu Miejskiego w Kłodzku. Dzisiaj kolejny urzędnik zatrudniony przez burmistrza Piszkę dopuszcza się pomówień wobec męża, dlatego po raz kolejny jesteśmy zmuszeni do obrony dobrego imienia na drodze sądowej".

 
Irena Szpytma
 

(bwb)