Trwają prace nad mapą powiązań pasażerskich

POWIAT KŁODZKI (inf. wł.). Po transformacji ustrojowej w kraju utrzymano dofinansowanie do pasażerskich przewozów kolejowych, natomiast zrezygnowano z tego w przypadku transportu autobusowego. To zapoczątkowało stopniowy, acz nieunikniony marsz ku upadkowi wielu podmiotów zajmujących się przewozem osób. Wystarczy spojrzeć na już byłe przedsiębiorstwa państwowej komunikacji samochodowej - z kilkuset pozostało bardzo niewiele, w tym kłodzki wciąż walczący o przetrwanie. Ma w tym mu pomóc wdrożenie w życie zrównoważonego planu transportu publicznego.

Już od kilku miesięcy trwają prace nad stworzeniem zasad świadczenia usług w przewozach pasażerskich w granicach Kłodzczyzny przez podmioty tym zajmujące się na drogach. Filozofia jest taka, aby powiązać je z liniami zarówno o dużym jak i małym obłożeniu, dzięki czemu z wielu "zapomnianych" miejscowości można byłoby wyruszyć w świat lub do nich dojechać. Tak było praktykowane jeszcze 20 - 30 lat temu, gdy obsługujący "intratne" trasy, np. do Wrocławia lub Kudowy-Zdroju miał obowiązek dotarcia po podróżnych w Kotle, Krajanowie lub Droszkowie.

- I do tego chcemy powrócić. Czekamy na pojawienie się ustawy tematycznej, której projekt od... sześciu lat czeka na przyjęcie przez sejm, ale wcześniej postaramy się to uporządkować własnym sumptem - mówi starosta kłodzki Maciej Awiżeń. - Mamy na uwadze to, że nie wszędzie dojedzie pociąg, zaś tam, gdzie mógły pojawić się autobus lub bus podmioty transportowe - ze względu na małą liczbę pasażerów - nie są zainteresowane wykonaniem usługi. W tym drugim przypadku w rachubę wchodzi dofinansowanie takich kursów. Może to uczynić albo samorząd powiatowy, albo samorząd gminny, z czym już się spotykamy, np. linia Duszniki-Zdrój - Zieleniec i z powrotem, Drogosław - Słupiec i z powrotem jest zadaniem gminnym. Nie ulega wątpliwości, że wszystkie gminy oraz powiaty powinny posiadać sieć własnych przewozów z mapami potrzeb w tym zakresie. To pozwoliłoby wzajemnie się uzupełniać i stanowiło informację dla Kowalskiego, że np. jadąc pojazdem gminnym z Międzygórza do Bystrzycy Kłodzkiej wsiądzie w niej o określonej godzinie do autobusu odjeżdżającego do Kłodzka lub Międzylesia, ale już innego przewoźnika...

Mozolnie tworzony program nie zajmuje się zapewnieniem zysków prowadzącemu pasażerski transport lokalny, lecz skupia się na ułatwieniu życia mieszkańcom i turystom. A tym na pewno jest zapewnienie dojazdu do lekarza, instytucji administracji samorządowej, do miejsca zatrudnienia albo do sklepów, których w danej wsi nie ma. W największym obszarowo powiecie na Dolnym Śląsku problem wykluczenia komunikacyjnego dotknął zbyt dużą liczbę miejscowości, by przechodzić obok niego obojętnie.

- System przewozów, o którym mówię, w krajach zachodnich jest na porządku dziennym. Władze lokalne lub regionalne dopłacają do niego, bo to jest po prostu ekologiczne, ekonomiczne, prorozwojowe i... ludzkie. Tam wspomniane mapy potrzeb są w użyciu na co dzień, chciałbym aby i u nas stały się czymś praktycznym i umocowanym na współpracy powiatu z gminami, z czego najbardziej będzie zadowolony podróżny - akcentuje starosta.
(bwb)